Pakowanie to jednak problem

Dlaczego to problem?

Mogłoby się wydawać, że pakowanie będzie jedną z najprostszych rzeczy jeśli chodzi o nasze przygotowania do wyjazdu, nic bardziej mylnego.

Po pierwsze jestem bardzo sentymentalną osobą i było to dla mnie ogromne wyzwanie :)
Ciekawe jak Ty byś spakował całe swoje dotychczasowe życie w 20 kg-mowy bagaż i plecak podręczny? Niezłe wyzwanie, prawda? :)

Po drugie tak naprawdę nie miałam zielonego pojęcia co spakować.
Na szczęście z Dominikiem nie posiadaliśmy wielu rzeczy, kilka mebli, które albo pozostawiliśmy w mieszkaniu (wynajmowanym) albo zawieźliśmy do naszych domów. Część rzeczy po prostu wyrzuciliśmy (głównie ubrania), a część rozdaliśmy (polecam oddanie butów i ubrań do domu samotnej matki).

Co zabrać?

Polecam wziąć swoje ulubione ubrania, głównie letnie, kilka swetrów, kurtkę soft-shell, kilka eleganckich ubrań i to chyba tyle. Tak naprawdę tutaj można kupić wszystko. Bliskość Chin sprawia, że mają tutaj mnóstwo sklepów odzieżowych i obuwniczych z tzw. „tanią chińszczyzną”. Jakość wiadomo kiepska, ale cena zachęca do zakupu z myślą, że nawet jeśli jest to tylko sweter na 1 sezon to i tak warto go kupić.
Dla porównania za czarne baletki zapłaciłam $4 czyli 12 zł, w KRK nawet kupując u chińczyka musiałabym wydać min. 30 zł. Czarna koszula: koszt $7 czyli 21 zł. Jedyne czego żałuję, co mogłam zabrać, a nie wzięłam to wełniany sweter. Ale każdy gram się liczył, a on naprawdę był ciężki i mało-pakowny.

Pewnie zastanawiacie się po co mi w Australii wełniany sweter? Już wyjaśniam. W Australii jest teraz jesień i za miesiąc nadejdzie zima, można tego doświadczyć przede wszystkim rano, wieczorem i w nocy. Kiedy zachodzi słońce temperatura spada o 15 stopni C i w mieszkaniu również robi się zimno. Tutejsze domy są naprawdę tekturowe, nieocieplane. Nie istnieje coś takiego jak centralne ogrzewanie. Tak naprawdę temperatura wewnątrz takiego domu jest zbliżona do temperatury panującej na zewnątrz. Brrr, cieszę się, że wzięłam ze sobą moją flanelową długą piżamę, ale i tak muszę się zaopatrzyć w polar i gruby koc.

Jak sobie z tym radzą Ozzie? Kupują heatery, czyli małe grzejniki, farelki jak kto woli. Wybór jest ogromny, zależy od rodzaju i ceny. My zakupiliśmy model De’Longhi DCH6031. Przyjaźń od pierwszego użycia:) Nie rozstajemy się z nim wieczorami.

Zauważyłam, że trochę zboczyłam z tematu pakowania. Przepraszam, już wracam:)

W skrócie co warto wziąć

1. niezbędne leki,
2. ulubione ubrania (niewiele),
3. niezbędne kosmetyki,
4. buty na deszcz,
5. kurtkę na deszcz,
6. ciepłe ubrania (niewiele),
7. ubranie eleganckie (na interview),
8. czarne spodnie, koszula, buty (praca w hospitality)
9. sprzęt elektroniczny (tablet, laptop etc.),
10. jako bagaż podręczny plecak 25 – 30 litrów,
11. aparat, kamera
12. ręczniki szybkoschnące,
13. zdjęcia najbliższych

Generalnie jeśli nie chcesz już na samym początku wydać wszystkich swoich oszczędności, weź ze sobą rzeczy, które pozwolą Ci przeżyć 1 miesiąc, po tym czasie najprawdopodobniej znajdziesz pracę i będziesz mógł kupić sobie to co chcesz:)

Jak pakować? (aby wziąć jak najwięcej)

Szukając wielu informacji w sieci o tym jak się spakować, wybrałam w końcu sposób: rolowania ubrań. Brałam również pod uwagę pakowanie rzeczy w worki strunowe i usuwanie z nich powietrza za pomocą odkurzacza. Ostatecznie jednak wybrałam rolowanie, ponieważ bałam się, że jeśli każą mi na lotnisku w Warszawie lub Dubaju otworzyć walizkę i powyciągać rzeczy z worków, to jak zapakowałabym to znów? Poprosiłabym o odkurzacz na lotnisku:) No way!

Niech żyje rolowanie!

Rolowanie okazało się genialne! Na spód walizki ułożyłam buty, leki (miałam ich sporo), kosmetyki (teraz żałuję, że nie spakowałam ich więcej, moje dziewczyny z aptek mnie rozumieją) i w powstałe przestrzenie upychałam moje zrolowane ubrania:)
Zrobiłam dwie próby pakowania. Pierwsza standardowa, druga rolowanie. Uwierzcie lub nie, ale za drugim razem wszystkie rzeczy, które spakowałam za pierwszym razem do całej walizki, zmieściły się tylko w jej połowie! Do plecaka podręcznego spakowałam laptopa, tablet, dokumenty, pieniądze. Dominik w swojej walizce miał więcej sprzętu niż ubrań i był taki wspaniały, że spakował również moje ciuszki:)

Czego na pewno nie zabierać i na co trzeba mieć pozwolenie?

Kwarantanną objęte są m.in. żywność, owoce, jajka, mięso, warzywa, nasiona, pióra, drewno oraz rośliny. The Australian Quarantine and Inspection Service (AQIS) odpowiedzialny jest za sprawdzanie wszystkich bagaży, a niezastosowanie się do powyższych przepisów grozi wysoką karą finansową.

Więcej informacji na stronie www.agriculture.gov.au/travelling

Do Australii nie można wwozić m.in. narkotyków, sterydów, broni, oraz gatunków roślin i zwierząt objętych ochroną. Informacje dotyczące przepisów celnych uzyskać można na oficjalnej stronie internetowej Australijskiej Informacji Celnej: Customs Information Centre – http://www.customs.gov.au/individuals/default.asp

Australia jest krajem, który jest przeczulony na temat flory i fauny, która ewentualnie mogłaby się przedostać tutaj wraz z turystami. Jest to zrozumiałe, ponieważ jest to kontynent z endemicznymi gatunkami zwierząt i roślin, dla których obca flora i fauna stanowi ogromne zagrożenie. Tak stało się z królikami, które zostały przywiezione z Europy i są aktualnie wielką plagą, gdyż niszczą plantację i naturalną roślinność. Nie występuje tutaj żaden drapieżnik, który zahamowałby ich rosnącą populację. Takich „niechcianych gości” jest tu niestety wiele. Ku mojemu zdziwieniu, kangury również są uważane w centralnej i zachodniej Australii za szkodniki.

Trackback from your site.

Comments (2)

  • Avatar

    Sylwia

    |

    Hej Justyna,

    przydatny wpis, do listy potrzebnych rzeczy chyba warto dodać przedłużacz i przejściówkę do gniazdka…
    jakiego rodzaju kosmetyki warto zabrać w większej ilości?

    Reply

    • Avatar

      Justynka

      |

      Hmm.. no to zależy jakich kosmetyków używasz:)Generalnie jest tam ogromny wybór, oprócz znanych marek jak L’Oréa, Nivea itd mają bardzo fajne swoje rodzime marki : Sukin, Swisse, Trilogy.
      Ja w Polsce używałam francuskich dermokosmetyków, których tam niestety nie jest za wiele, dlatego jeśli jesteś osobą, która nie potrafi żyć bez swojego kremu Avene, Bioderma, Uriage itd to proponuje wziąć zapas ze sobą.
      Wprawdzie Vichy i La Roche i Avene znalazłam w Au, ale jest tam drogi i w okrojonym asortymencie.
      Ja zaczęłam próbować tamtejszych wynalazków i byłam bardzo zadowolona. Szczególnie polecam chyba wszystkim w Australii znany krem Paw-Paw czyli nic innego jak krem z wyciągu z papaji:)

      Reply

Leave a comment