Bliskie spotkanie z kangurami w Morisset Park
Dnia 18.04.2015 udało się nam w końcu zobaczyć kangury, żyjące na wolności :)
Pojechaliśmy do Morisset Park, który jest położony ok 114 km od Sydney w kierunku północno–zachodnim. Park jest położony na przedmieściach miasta Lake Macquarie w Nowej Południowej Walii na wschodnim półwyspie od miasta Morisset po zachodniej stronie jeziora Macquarie.
Podróż pociągiem zajęła nam 2,5 godziny. Ważne jest to, że pociąg odjeżdża z stacji Central, także nawet nie znając dobrze Sydney, stacji Central nie sposób jest nie znaleźć.
Wysiedliśmy na stacji Morisset i później udaliśmy się pieszo do parku. Wychodząc ze stacji trzeba skręcić w lewo, a następnie idziemy cały czas prosto przez most, aż zobaczymy wielki znak „Szpital Psychiatryczny”. Tak , tak, to nie żarty, ale ów szpital mieści się właśnie w samym środku parku. Droga prowadziła przez las eukaliptusowy, ale niestety była asfaltowa (trzeba w końcu w jakiś sposób dojechać do szpitala).
Po 40 minutach przyjemnego spaceru zobaczyliśmy wielką polanę, na której było kilkadziesiąt kangurów!
To było coś! Nie bały się ludzi, były oswojone, wręcz czekały, aż dostaną od nas jedzenie.
Mieliśmy ze sobą owoce, najbardziej przypadły im do gustu winogrona :) Były to kangury szare, które nie należą do tych najwyższych, ale samce były wysokie i potężne.
Kangury są cudowne, jedzą z ręki i mają bardzo przyjazne pyszczki, nie śmierdzą – gdyż takie pytania czasami padały z ust moich znajomych :) Mają bardzo ostre pazury i mimo, że te akurat były oswojone, to trzeba było być ostrożnym gdyż byliśmy świadkami jak jeden z samców kopnął chłopaka kilkakrotnie domagając się w ten sposób jedzenia.
Dominik również został naznaczony :) Na szczęście jeszcze nie przejawia jakichkolwiek oznak wścieklizny, ale będę go obserwować :)
Widzieliśmy matkę i małego kangurka wychodzącego i wchodzącego do torby. Te małe są nad wyraz urocze. Nie umknęły również naszej uwadze kangury kopulujące, ale tego tematu nie będę zgłębiać :) Sama natura.
Jakie są kangury? Wyjątkowe, endemiczne, urocze, oswojone, ale zarazem dzikie. Na pewno warte przejechania tyle tysięcy km :)
Witamy w Morisset Park!
Szkielet, ale chyba nie kangura bo trochę za mały. Jednak kto wie ? ;)
Młody ma parcie na szkło. W sumie z takim pyszczkiem ;)
Trochę pieszczot ;)
Tresura kangura! A co ;)
Tylko powąchał :P Marchewki i gruszek nie bardzo chcą, za to winogrono jak najbardziej :)
Dumny samiec. Nie pytajcie skąd wiem :P
Żywe logo Australii
Selfie obowiązkowe :)
Czas relaksu … w końcu jest niedziela
Całkiem podobne
Czasem swędzi
Zabawa w „chowanego”
Tags:kangury, morisset park, park
Trackback from your site.