Key Summit Track i Lake Marian

Tego dnia wstaliśmy bardzo wcześnie. W planach mieliśmy zrobić dziś trasę: Key Summit Alpine Walk, który zazębia się z początku z jednym z słynnych w Nowej Zelandii „great walk’ów : Routeburn Track”. Oczywiście jak większość turystów miałam nadzieję, że uda się nam przejść którymś z tych szlaków. Niestety nie zdawałam sobie sprawy, że ilość miejsc osób mogących podążać szlakami jest limitowana. Dzieje się tak ponieważ wędrówka rozłożona jest na kilka dni i można spać tylko w przeznaczonych do tego schroniskach. A wiadomo ilość miejsc w takich chatkach jest ograniczona. Także kiedy planowałam naszą wyprawę w marcu, miejsc wolnych już niestety nie było. Było mi bardzo żal, ponieważ dzięki takiej właśnie wędrówce można najlepiej odkryć piękno i dzikość Nowej Zelandii. Cały bagaż wraz z prowiantem trzeba nieść ze sobą, co czyni tą wyprawę bardziej wymagającą, ale z pewnością dla samych widoków warto. Mi udało się zorganizować tak trasy, żeby chociaż zobaczyć te „największe perełki” i trochę „liznąć” klimat tych wielkich tras.

Z naszego kampingu Cascade Creek musieliśmy dojechać do miejsca zwanego The Divide. Tam na parkingu zrobiliśmy nasze ulubione śniadanie: boczek z jajkiem sadzonym i ruszyliśmy w drogę.

Z tego właśnie parkingu można wyruszyć na szlak: Routeburn Track. Pierwsze ze schronisk „Howden Hut” jest niecałą 1 godzinę i 30 minut stąd oraz na Key Summit Alpine Walk (3 godziny tam i z powrotem). Trasa wiodła początkowo lasem, w pewnym momencie zauważyliśmy rozwidlenie: w dół droga prowadziła do schroniska, w górę na Key Summit. Ruszyliśmy zatem w górę. Trasa nie była wymagająca ani stroma. Zaraz jak wyszliśmy z lasu ujrzeliśmy piękną panoramę Alp Południowych (Southern Alps) oraz trzech dolin: Hollyford, Greenstone and Eglinton. Oprócz dużej ilości mchu i traw ścieżka była niejednokrotnie poprowadzona drewnianym podestem, ponieważ podłoże było bagienne. Gdzie nie gdzie można było zobaczyć czyste małe jeziorka i dywany różnie kolorowego mchu. Do tego ta panorama! Key Summit zdecydowanie nas oczarował. Sami zobaczcie na zdjęciu.

Pozytywnie naładowani widokami i słońcem ruszyliśmy w kolejną znalezioną przeze mnie trasę. Tym razem mieliśmy zobaczyć jezioro Marian:) Tak się ono właśnie nazywa: Lake Marian. Czas podany na tabliczce podobnie jak wcześniej – 3 godz tam i z powrotem. W strefie lasu było równie wilgotno, drzewa porośnięte mchem i olbrzymie paprocie. W sumie nie ma co się dziwić, w końcu Nowa Zelandia to kraj wielkiej paproci ( srebrny liść jest ich nieoficjalnym symbolem). Następnie droga wiodła wzdłuż rwącej rzeki, aż przyszło się nam troszkę zmęczyć idąc systematycznie pod górę. Kiedy w końcu dotarliśmy do celu, byliśmy rozczarowani Marianem. Jezioro okazało się niewielkie, a cały krajobraz wokół wypadał dużo gorzej niż dolina pięciu stawów czy czarny staw gąsienicowy w Tatrach.

Postanowiliśmy szybko wrócić do samochodu i zobaczyć co się jeszcze da na trasie do Te Anau. Między innymi zatrzymaliśmy się przy Miror Lake. Faktycznie tak jak nazwa wskazuje, można było się w nim przejrzeć:) Pięknie odbijały się w nim góry. Ostatni zachwyt nad Fiordland National Park uczyniliśmy w dolinie Eglinton i już po zmroku dotarliśmy do znanego już nam noclegu: Henry Creek koło Te Anau.

Key Summit Track And Lake Marian 20
Key Summit Track And Lake Marian 21
Key Summit Track And Lake Marian 12
Key Summit Track And Lake Marian 11
Key Summit Track And Lake Marian 19
Key Summit Track And Lake Marian 23
Key Summit Track And Lake Marian 18
Key Summit Track And Lake Marian 17
Key Summit Track And Lake Marian 14
Key Summit Track And Lake Marian 13
Key Summit Track And Lake Marian 15
Key Summit Track And Lake Marian 16
Key Summit Track And Lake Marian 10
Key Summit Track And Lake Marian 08
Key Summit Track And Lake Marian 09
Key Summit Track And Lake Marian 07
Key Summit Track And Lake Marian 03
Lake Marian
Mirror Lakes
Mirror Lakes
Mirror Lakes

Tags:, ,

Trackback from your site.

Leave a comment