Melbourne – namiastka Europy w Australii [dzień 9 i 10]
Środa 28.10.2015, Czwartek 29.10.2015
Stolica Victorii uważana jest za najbardziej europejskie miasto w Australii. Możliwe, że z powodu tramwai, które kursują po mieście zamiast pociągów, ale szczerze mówiąc, nie mam zielonego pojęcia dlaczego:) Osobiście nie odnalazłam tam niczego przypominającego mi Europę. Wprawdzie udało nam się natrafić na słynne uliczki pełne graffiti, które stały się ikoną Melbourne oraz knajpki, które troszeczkę wpasowywały się w klimat Krakowa, ale do krakowskiego Kazimierza im daleko, oj bardzo.
Wszystko jest tu po prostu za nowe. Jak dla mnie zarówno Sydney jak i Melbourne to nowoczesne metropolie i nie można tych miast porównywać z Pragą czy Budapesztem. To zupełnie inne liga.
W Melbourne spędziliśmy dwa dni i z pewnością to za mało czasu, aby dobrze je poznać. Nie zadziwię tych, którzy dobrze mnie znają, jeśli powiem, że top miejsca z przewodnika po Melbourne zostały odhaczone:)
Środa i Czwartek były leniwe, ponieważ przeznaczyliśmy je na spokojne poznawanie miasta, wtopienie się w tłum i poczucie go takim jakim właśnie jest. W środę rano Dominik z Piotrem oddali samochód do wypożyczalni, także nasze zwiedzanie Melbourne rozpoczęliśmy wczesnym popołudniem korzystając z darmowego tramwaju (circular tram), którym można poruszać się po całym centrum miasta. Najpierw chcieliśmy zobaczyć Victoria Harbour Docklands oraz Star Observation Wheel i niestety zupełnie się rozczarowaliśmy. Sydney’skie Darling Harbour robi naprawdę lepsze wrażenie. Samo ścisłe centrum okazało się przyjemniejsze niż CBD (Central Business District) w Sydney. Głównie ze względu na rzekę, która daje możliwość zrelaksowania się w samym centrum miasta. Mnóstwo knajpek, restauracji oraz oświetlenie mostu na rzece tworzy piękną całość szczególnie po zmroku. Starsze i zabytkowe budynki, które według mnie warto zobaczyć to stacja kolejowa na ulicy Flinders Street reprezentująca styl wiktoriański oraz katedra św. Pawła. Do starszych zabytków miasta można również zaliczyć Parlament House Urząd miasta (Town Hall) oraz miejską bibliotekę. Jak sami widzicie nie ma tego wiele:)
Ku mojemu zdziwieniu Melbourne posiada coś na miarę rynku. Dokładnie na przeciwko katedry św. Pawła i stacji Flinders Street znajduje się Federation Square, plac zaprojektowany w nowoczesnym stylu z ogromnym ekranem, na którym zawsze coś jest odtwarzane. To tutaj mają miejsce różne ważne uroczystości i eventy oraz jest to umowne miejsce spotkań mieszkańców, coś w stylu krakowskiego spotkajmy się pod Adasiem:)
Dla osób lubiących historię, warto zobaczyć Shrine of Remembrance, mauzoleum i muzeum upamiętniające ofiary poległe w wojnach światowych i pokojowych misjach wojskowych. Dodam, że wystawy są bardzo interesujące oraz interaktywne. Wstęp jest bezpłatny. Pomnik i muzeum mieści się w Royal Botanic Garden, który również warto odwiedzić.
Mieliśmy zamiar zwiedzić więzienie, w którym zmarł słynny w Australii Ned Kelly – australijski bandyta, który razem ze swoją bandą Kelly Gang przemierzał Australię, dokonując przez ponad dwa lata napadów rabunkowych i ograbiając banki. Ale szczerze mówiąc szkoda nam było tracić tak pięknego słonecznego dnia, który jak wiadomo w Melbourne nie zdarza się za często. Dlatego też zamiast do piwnic udaliśmy się do China Town.
I to właśnie tutaj odnalazłam ku mojemu zdziwieniu Melbourne, które mogłabym polubić. Wąskie uliczki, kolorowo ozdobione graffiti, które tworzyły labirynt. Można się było zgubić. Gorąc i zapachy ulatniające się z okolicznych azjatyckich knajpek tworzyły specyficzny chilloutowy klimat, którego nie można było zignorować:) Znaleźliśmy jedną knajpkę, taki 1% Kazimierza krakowskiego i tak jakoś zatęskniło się za domem:)
Melbourne mimo pięknej pogody nie powaliło nas na kolana, ale nie było również wielkim rozczarowaniem jak wydawało się nam na początku. Z pewnością dwa dni to za mało, żeby zobaczyć miasto takim, jakim widzą go jego mieszkańcy. Mimo to stwierdziliśmy wspólnie z Dominikiem, że cieszymy się, że to jednak Sydney wybraliśmy, a nie Melbourne jako nasz australijski dom, nie zapominając oczywiście, ze w porównaniu do outbacku nawet Sydney wypadało blado.
Dzień dziesiąty naszej wycieczki chylił się ku końcowi kiedy startowaliśmy z lotniska w Melbourne. Niestety jak to w życiu bywa, wszystko co dobre szybko się kończy. Wracaliśmy do Sydney bogatsi o nowe doświadczenia, a co najważniejsze szczęśliwi, że właśnie udało się nam spełnić jedno z naszych marzeń: poczuć i zobaczyć prawdziwą Australię!!!
Nocleg: IBIS Budget, 97-103 Elizabeth Street,Melbourne CBD
Family room: jedno łóżko dwuosobowe i dwa piętrowe cena 178$ za dwie noce
Rezerwacja z: booking.com
Transport na lotnisko: 36$ za dwie osoby (specjalne autobusy)
Jedzenie i piwo: porównywalne do Sydney czyli $8- $10 piwo, asian food $25 za dwie osoby
Tags:Federation Square, Melbourne, Shrine of Remembrance, Star Observation Wheel, Victoria Harbour Docklands
Trackback from your site.