Mossman Gorge i tropikalna ulewa
Czwartego dnia naszego pobytu na północy Australii wyruszyliśmy z Cairns w kierunku najstarszego lasu deszczowego Daintree National Park, a dokładnie miejscowości Cow Bay, gdzie czekała na nas wynajęta chatka w sercu lasu deszczowego:)
Dzień był jak zwykle gorący i parny, co zapowiadało deszcze. Postanowiliśmy nie zrażać się tym wcale. Po drodze do Cow Bay mieliśmy w planach zobaczyć Mossman Gorge -południową część Daintree National Park, który jest wpisany na listę UNESCO.
Zanim jednak tam dotarliśmy warto wspomnieć o pięknej trasie, którą jechaliśmy. Droga Captain Cook Hwy wiedzie wzdłuż oceanu. Warto zwracać uwagę na znaki, które informują nas o różnych punktach widokowych i zejściach na plażę. Ponieważ dzień był długi, a my w świetnych humorach (wynik ciągłego nasłonecznienia) kilkakrotnie zatrzymywaliśmy się w różnych miejscach. Między innymi odwiedziliśmy takie plaże jak: Trinity Beach, Ellis Beach, która nawiasem mówiąc zachwyciła mnie do reszty. Warty zatrzymania się jest również Rex Lookout, z którego rozpościera się piękny widok na całą linię brzegową.
Jeśli kiedyś zastanawialiście się jak wygląda raj, to ja zdecydowanie zobaczyłam go w Ellis Beach. Błękit oceanu, długa bezludna plaża, palmy kokosowe rosnące wzdłuż niej, złoty piasek i zero innych ludzi. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że ten widok jak z bezludnej wyspy zawdzięczałam osom morskim oraz krokodylom, bytującym przy brzegu. To mimo wszystko czułam się jak w raju i nic więcej nie było mi potrzebne do szczęścia.
Gdy dotarliśmy do Mossman Gorge Centre czuliśmy już panującą w powietrzu wilgoć. Okazało się, że możemy udać się na wędrówkę po lesie sami lub z aborygeńskim przewodnikiem, który podczas tzw. Dreamtime Walk tour opowie nam o endemicznej florze i faunie lasu deszczowego oraz o życiu i zwyczajach ludu Kuku Yalanji, którzy zamieszkiwali i zamieszkują wciąż te tereny. Droga, która wiedzie od centrum informacji do początku trasy w lesie, a wynosi zaledwie 2 km, według Australijczyków powinno przebyć się autobusem. W przewodniku doczytamy, że jest wąska i niebezpieczna. Ponieważ znamy już dość dobrze przesadę Ozzie people względem safety first, postanowiliśmy jak to na Polaków przystało udać się pieszo tą niebezpieczną asfaltową drogą.
Nie napotkaliśmy żadnych niebezpieczeństw. Zamiast tego, mogliśmy zobaczyć z daleka tzw. aboriginal community, gdzie nie-aborygenom nie wolno było wchodzić. Choć bardzo mnie korciło, uszanowałam zakaz i poszliśmy dalej. Postanowiliśmy zobaczyć Rex Creek Suspension Bridge oraz Mossman River Lookout. Ponieważ turystów było wielu, las nie okazał się tak dziewiczy jak początkowo się spodziewaliśmy. Na szczęście dla nas, większość z nich nie wykazało większego zainteresowania 2,4 km trasą: Rainforest Circuit Track i na szlaku byliśmy prawie sami. Dominik wykorzystał sytuację i wskoczył do śmiertelnie zimnego oczka wodnego. Ale i tak największą frajdę mieliśmy na koniec naszej przygody z Mossman Gorge. Zaczęło padać, a raczej lać! Nigdy nie miałam takiej uciechy z deszczu jak wtedy! Lał się z nieba ciepły deszcz, nie czuliśmy w ogóle zimna i to było wręcz przyjemne. Kiedy przestało, byliśmy już prawie na parkingu i ku naszemu zaskoczeniu wyschliśmy momentalnie!
Jechaliśmy dalej na północ, ponieważ czekała nas jeszcze przeprawa promem przez rzekę: Daintree River, w której również bytowały krokodyle (estuarine crocodiles). A żeby tak w temacie krokodyli pozostać to nasza chatka mieściła się dokładnie w Crocodylus Village. Ale o tym w innym poście.
Tags:Daintree National Park, Ellis Beach, Kuku Yalanji, las deszczowy, Mossman Gorge, Queensland, Rex Lookout, Trinity Beach
Trackback from your site.