• Home
  • Blog
  • Outback: Paliwo rzecz święta!!! [dzień 8][2/2]

Outback: Paliwo rzecz święta!!! [dzień 8][2/2]

Jest taka zasada, że podróżując po Australii najważniejsze jest paliwo, a nie woda jakby się mogło wydawać. Otóż mając paliwo uda Ci się dojechać do miejsca gdzie znajdziesz wodę, ale bez paliwa nie pojedziesz nigdzie. Zgodzę się z tym w 100 procentach ponieważ mieliśmy tego gorzki przedsmak. Otóż wyjeżdżając z parku narodowego Cape Otway mieliśmy już paliwa jak kot napłakał. Nie zatankowaliśmy wcześniej do pełna kiedy była okazja, ponieważ Piotr stwierdził, że spokojnie wystarczy nam to co mamy do następnej stacji.

Jako, że jest doświadczonym kierowcą w jeździe po Australii, zaufaliśmy mu. Nikt nie martwił się o paliwo, do czasu kiedy wyjeżdżając z lasu spostrzegliśmy, że mamy tylko tyle paliwa, żeby móc przejechać maksymalnie 30 km. Musieliśmy podjąć decyzję w którą stronę jedziemy. Czy do Apollo Bay jak radziła Eliza, większej miejscowości, jednak bez znaczka stacji benzynowej na mapie, czy do bliższej, ale mniejszej miejscowości ze stacją benzynową zaznaczoną na mapie? Nasi mężczyźni stwierdzili, ze wolą zaufać mapie niż kobiecie. Jak się później okazało, kobiety mają lepszą intuicję i to Eliza miała rację. Wylądowaliśmy na jakiś totalnym pustkowiu ze stacją benzynową, która chyba tylko z nazwy ją przypominała. Oczywiście była zamknięta, a na dystrybutorze paliwa widniała kartka z napisem „SORRY NO FUEL

Byliśmy ugotowani:)

empty

Generalnie rezerwa już świeciła. Nie mieliśmy wyjścia, musieliśmy jechać do Apollo Bay, czyli z trasy 30 km zrobiło się prawie 60 km. Nie wiem kto z ekipy był najbardziej zdenerwowany tą sytuacją. Mogę się za to domyśleć, kto miał największe wyrzuty sumienia:) Do tego doszły nerwy, czy uda nam się oddać samochód na czas w Melbourne. Pozostało tylko modlić się, że rezerwa plus opary pozwolą nam dojechać szczęśliwie, gdyby nie – sama nie wiem co byśmy zrobili. Pewnie pchali samochód.

Nigdy nie zapomnę tej dzikiej radości kiedy na horyzoncie zobaczyliśmy stację benzynową w Apollo Bay, każdy odetchnął z ulgą i wyciągnął morał z lekcji, w Australii ważniejsza od wody jest benzyna! Zapamiętajcie to sobie:)

Po drodze z Apollo Bay podziwialiśmy piękny zachód słońca jadąc cały czas wzdłuż Great Ocean Road. W tym miejscu kręta i bardzo wąska droga oddzielała ocean od skał. To tutaj pożegnałam piękną naturę, która otaczała nas przez ten tydzień i powoli przygotowałam się mentalnie na powrót do miasta.

brak_paliwa-4

Było już późno, kiedy Piotr zahamował tak nagle i gwałtownie, że wszystkie rzeczy na tyle samochodu łącznie ze mną i Elizą wylądowały na podłodze. To było straszne, w pierwszej chwili pomyślałam: o nie! wypadek. Jak się okazało, to był koala! Gdyby nie refleks Piotra, mielibyśmy na sumieniu to urocze zwierzę. Miś nie zważając na nic, wyszedł prosto na drogę, dobrze, że w porę został zauważony. Kierowca zrehabilitował się wspaniale po wpadce z benzyną i od tego momentu nazwaliśmy go Koala’s hero.

Do Melbourne dojechaliśmy bardzo późno o wilczym głodzie. Nasi chłopcy stanęli na wysokości zadania i jak na „rednecków” przystało, zaserwowali nam mięcho z grilla, przyrządzone na tyle samochodu w samym centrum miasta:)

brak_paliwa-1

Tags:, ,

Trackback from your site.

Leave a comment