Key Summit Track i Lake Marian

Tego dnia wstaliśmy bardzo wcześnie. W planach mieliśmy zrobić dziś trasę: Key Summit Alpine Walk, który zazębia się z początku z jednym z słynnych w Nowej Zelandii „great walk’ów : Routeburn Track”. Oczywiście jak większość turystów miałam nadzieję, że uda się nam przejść którymś z tych szlaków. Niestety nie zdawałam sobie sprawy, że ilość miejsc osób mogących podążać szlakami jest limitowana.

Milford Sound i słynne Mitre Peak

Ranek był zimny. Zauważyliśmy, że im dalej poruszaliśmy się w kierunku parku narodowego fiordland tym było chłodniej. Zapomniałam jednak dodać, że oprócz tego pamiętnego poranka nad Moke Lake koło Queenstown, nie padało wcale! Łańcuchy górskie rozciągające się na całej długości Nowej Zelandii dzielą kraj na znacznie rożne strefy klimatyczne. Zachodnie wybrzeże Wyspy Południowej ma najwięcej opadów w Nowej Zelandii, więc co tu dużo mówić – byliśmy szczęściarzami!

Z Queenstown do Te Anau

Rano obudził nas deszcz oraz pukanie w szybę strażnika DOC’U. Okazało się, że nie uiściliśmy należnej opłaty za nocleg. Pan był na tyle miły, że wytłumaczył nam „świeżakom” system działania ich kempingów. A zatem: zawsze przy każdym wjeździe na kemping, jest skrzyneczka, do której wrzuca się odliczone pieniążki wraz z numerem rejestracyjnym samochodu. Podpowiedział nam jednak, że jeśli mamy wynajęty samochód w firmie Jucy to w ich biurze możemy zakupić kartę, która upoważnia nas do nocowania przez 7 dni na kempingach DOC. Karta kosztuje 40$ NZ także jest to niewielki koszt biorąc pod uwagę, że za tą noc musieliśmy zapłacić 20$. Podziękowaliśmy za pomoc i grzecznie zapłaciliśmy.

Queenstown – początek wyprawy po krainie Hobbitów

Dokładnie 02.04.2016 nasze stopy po raz pierwszy stanęły na ziemi Maorysów. Kiedy w październiku 2015r. z okna samolotu zachwycałam się czerwoną pustynią środkowej Australii, to tym razem nie mogłam oderwać wzroku od pięknie zielonych i górzystych wysp. A kiedy lecieliśmy dokładnie nad fiordami to mój poziom ekscytacji sięgnął dokładnie zenitu. Z lotu ptaka wygląda to jeszcze piękniej! Matka natura nie mogła zrobić tego lepiej:) Pamiętam jak dziś – to uczucie, kiedy zbliżaliśmy się do lądowania w Queenstown – stolicy Fiordland National Park. Samolot po prostu szybował między górami. Gdyby Dominik zrobiłby mi wtedy zdjęcie to wyglądałabym na nim jak dziecko z nosem w szybie i rozczapioną szeroko buzią:) Na szczęście tego nie zrobił i tak już mam dość kompromitujących zdjęć w jego wykonaniu;)

Mój poradnik: jak najlepiej zwiedzać Nową Zelandię?

Kiedy wyjeżdżałam z Polski do Australii marzyło mi się zobaczyć również Nową Zelandię. W końcu nie codziennie jedzie się na koniec świata, a z Australii jest już na wyspy naprawdę niedaleko.

Ta myśl o kraju kiwi prześladowała mnie cały pobyt i kiedy w końcu wiedzieliśmy kiedy dokładnie będziemy opuszczać Down Under, postanowiłam, że to będzie właśnie ten czas na Nową Zelandię :)